środa, 2 stycznia 2013

4. Nie wierzę Ci.

Równe sześć miesięcy. Właśnie od tego czasu masz w sobie siatkarzyka, po tacie rzecz jasna. Szkoda, że taty nie widziałaś od grudnia. Szkoda, że tata nie wie, o tym że nosisz pod sercem jego dziecko. Szkoda, że codziennie o nim myślisz, tęsknisz, kochasz. Ale nie chcesz wyjawiać mu prawdy, nie chcesz się z nim spotkać. Boisz się. Strasznie się boisz. Uważasz, że poradzisz sobie jako samotna matka. Kwiecień tego roku jest wyjątkowo chłodny, więc zakładasz na siebie płaszczyk, czarne botki i spacerkiem ruszasz w stronę łódzkiej Manufaktury. Od twojego mieszkania, do centrum handlowego nie jest daleko. Dziś zamierzasz zrobić porządne zakupy. Z dnia na dzień czujesz się o pięć kilo grubsza. Twój brzuch jest już pokaźnych rozmiarów. Wchodząc do środka, czujesz ciepło i duchotę. Rozpinasz swój płaszcz i idziesz w stronę butików.
Po godzinnych zakupach, nie czujesz się za dobrze. Robi Ci się strasznie duszno, maluszek daje o sobie znaki. Niespodziewanie kucasz i łapiesz się za brzuch. Ze spuszczoną głową w dół ciężko oddychasz. Nic pani nie jest? Mam wezwać lekarza? Czujesz jak serce podchodzi Ci do gardła, jak robi Cię się jeszcze słabiej. Proszę dać rękę, pomogę pani wstać. Po raz kolejny słyszysz ten głos, jego głos. Powoli wstajesz, nadal nie podnosząc głowy. Dopiero gdy stoisz z nim twarz w twarz spoglądasz mu w oczy. On dopiero teraz Cię poznaje, co prawda skróciłaś troszkę swoje ciemne włosy, rozjaśniłaś końcówki, no i znacznie przytyłaś, ale nie spodziewałaś się, że on Cię nie pozna. Amanda, jęczy cicho. Witaj. Odpowiadasz mu.  To jego dziecko, prawda? Pyta z furią w głosie, spoglądając na twój brzuch. Nie, twoje. Mówisz spokojnie. Nie wierzę Ci. Zabolało. Bardzo. Nie musisz. Odwracasz się kończysz na dziś swoje zakupy.

~^~

Patrzy z niedowierzaniem, na to jak odchodzisz. W jego głowie roi się od myśli. Czy to moje dziecko? Czy ona nie kłamie? Dlaczego nic mi nie powiedziała? Czy wciąż mnie kocha? Jedno jest pewne, on cię nadal kocha, ale nie umie tego powiedzieć, boi się. Prawie jak każdy wieczór ma w ręku telefon i wystukany numer do Ciebie. Ale zawsze tchórzy. Nie potrafi się przełamać. Po dzisiejszym spotkaniu może będzie potrafił. W końcu nosisz w sobie jego potomka, owoc jego miłości, jaka nadal do ciebie pala. Jego mózg podpowiada mu Biegnij za nią! Szybko! Ale nogi odmawiają posłuszeństwa. Stoi w tym samym miejscu i wpatruje się w miejsce, gdzie Ty stałaś. Po chwili dochodzi do siebie i biegiem puszcza się do wyjścia. Wybiega na parking, ale nigdzie Cię nie widzi. Zdenerwowany kopie w krawężnik. Wsiada w samochód i jedzie do swojego mieszkania. Bierze długi, zimny prysznic żeby ostudzić pałętające się w nim myśli. Ubiera bokserki i kładzie się na niewygodnej kanapie, i wpatruje się w  Twoje zdjęcie. Z uwagą wsłuchuje się w słowa piosenki zespołu Evanescence. Czuję, że ta piosenka odzwierciedla całego jego. Ale może nie do końca? These wounds won’t seem to heal. This pain is just too real. There’s just too much that time cannot erase. * Może właśnie nadszedł czas, żeby się nad wszystkim zastanowić i wybaczyć? Nie może spać, Ty nie dajesz mu zasnąć. Pospiesznie się ubiera, i znów wsiada w samochód.

*Evanescence – My Immortal

3. Łza bezradności i tęsknoty.

Nie lubisz szpitali. Odzawsze. Ale dziś jesteś zmuszona tu być. Po tym jak zasłabłaś na jednej ze szkolnych przerw, dyrektorka zwolniła Cię z całego dnia i następnego również. A więc, siedzisz w poczekalni i czekasz na swoją kolejkę. Przeglądasz różne czasopisma leżące na stoliku obok. Ciekawe, ile człowiek może się dowiedzieć oczekując nawizytę u doktora. Pani Nowak,proszę do środka. Z lektury wyrywał cię głos starszego mężczyzny. Szybko wstajesz z krzesełka, chyba aż za szybko, bo zaczyna ci się kręcić w głowie,ale po chwili ruszasz w stronę gabinetu. Po dłuższym wywiadzie, przejrzeniu kart, i zbadaniu cię lekarz stwierdza, że musi zrobić Ci dokładniejsze badania,które możesz odebrać jutro w południe. Twoje zapewnienia o tym, że to zwykłe osłabianie bądź przepracowanie nie robią na nim najmniejszego wrażenia, i rozkazuję pójść do pokoju zabiegowego. Niezwykle uprzejme pielęgniarki raczą Ci tylko burknąć, abyś podsunęła rękawy swojej bluzki i podała ręce, żeby w spokoju pobrać ci krew.
Wychodzisz ze szpitala około godziny osiemnastej, zmęczona prawie od razu opadasz na łóżko,przytulając się do jego poduszki. Starczyło sił Ci tylko na szybki prysznic. O kolacji już nie wspominając. Ostatnio w ogóle bardzo mało jadasz, kolacji prawie wcale, obiady też są rzadkością. Pewnie dlatego, że nie masz dla kogo robić tych obiadów. W domu już nie ma tego wielkiego łasucha. A może dlatego, że nie masz chęci do życia?
~^~

Parę minut po dwunastej przekraczasz próg łódzkiego szpitala. Delikatnie pukasz do gabinetu doktora. Jego twarz jest zmartwiona, co nie wróży nic dobrego. W końcu wydusza z siebie Mam dla pani dwie wiadomości. Jedną dobrą,drugą nieco gorszą. Która pierwsza?  Decydujesz się na pozytywniejszą wersję. Gratuluje, zostanie pani mamą. Jedno zdanie, a Ciebie już ścięło z nóg. Pierwsze, co przychodzi ci do głowy to, kto jest ojcem.  Na całe szczęście lekarz to wyjaśnia krótkim To czternasty tydzień.Z tamtym facetem przespałaś się półtora miesiąca temu. Ale Ty nadal nic z tegonie rozumiesz, przecież regularnie miałaś miesiączkę, twój brzuch nadal jest bardzo płaski,  nie miałaś typowych objawów ciąży. Doktor po raz kolejny Ci tłumaczy, że To czasami się zdarza, a o brzuch proszę się nie martwić, jeszczeurośnie. Nie za bardzo uszczęśliwia Cię ta wiadomość. Która samotna kobieta,porzucona przez mężczyznę swojego życia, ponieważ zdradziła go z innym, byłaby szczęśliwa z powodu niechcianej ciąży, w dodatku jak się po chwili dowiadujesz– zagrożonej. Niechcianej? Czy aby? Co prawda planowałaś założyć z nim rodzinę, ale nie sądziłaś, że tak potoczą się wasze losy. Musi pani teraz szczególnie dbać o siebie, zero pracy, zero alkoholu, papierosów. Nie może pani się przemęczać. Zalecane jest leżenie, ale od czasu do czasu spacery na świeżym powietrzu też się przydadzą, ale pod żadnym pozorem nie może pani wychodzić sama! Taaaa, jasne. Będziesz wychodzić z kotem.Gdybyś jeszcze go miała. Musi przestrzegać też pani diety, żadnych smażonych i niezdrowych rzeczy. Kawa również jest zakazana w pani stanie. No i co tygodniowa kontrola u ginekologa,on powinien przepisać pani jeszcze jakieś tabletki.
Wracasz do domu,  jak codziennie wpatrujesz się jego zdjęcie, gładząc płaski brzuch. Całujesz srebrne ‘M’ zawieszone na szyi i przypominaszsobie chwilę w której on podarował Ci ten naszyjnik.
Poradzimy sobie maluszku, zobaczysz. Tylko pamiętaj, tatuś nie może się o Tobie dowiedzieć. – szepczesz i ocierasz spływającą po twoim policzku  łzę. Łzę bezradności i tęsknoty.

2. Piekielnie Cię kocha.

Z moralnego doła potrafi wyrwać cię tylko praca. Dlatego od dobrego miesiąca pochłaniasz się w niej, bez opamiętania. Pracujesz dzień w dzień, od rana do nocy, ale tylko dzięki temu potrafisz nie myśleć o nim. Jako młoda nauczycielka języka hiszpańskiego w prywatnym liceum oraz w szkółce językowej organizujesz dodatkowe zajęcia, byle tylko ‘coś’ robić. Ale gdy nadchodzi późny wieczór, siadasz otulona jego ulubioną koszulą z truskawkową herbatą w dłoni, i tabliczką czekolady obok. Biała koszula nadal pachnie nim, jego mocnym perfumami. Tylko ona Ci została, po tym gdy Ty byłaś w pracy, on wszedł domieszkania i zabrał wszystkie swoje rzeczy. Od miesiąca nie masz z nim kontaktu, nie widziałaś go ani razu, nie słyszałaś o nim w mediach, a przecież jego drużyna jest najlepszym siatkarskim zespołem w Polsce. Zmęczona całym swoim życiem zasypiasz na kanapie, ściskając jego fotografię w ręce.
~^~
A on, również żyję tylko pracą. Codziennie ma cholerne wyrzuty sumienia, że Ci zostawił. Że nie potrafi Ci wybaczyć. Że Ci ciągle kocha. Na treningu z całej siły wyżywa się na piłce,co przynosi skutek. Przestał być dowcipnisiem, duszą towarzystwa. Ewidentnie nie jest sobą, ty go zmieniłaś. Jest zamknięty w sobie, cichy, smutny. Od czasu do czasu wpadnie do niego jakiś klubowy kolega, ale rzadko zostaje na dłużej,widząc jego zmęczoną i strapioną minę. Wynajął dla siebie malutką,jednopokojową kawalerkę, w której aktualnie mieszka. Podobnie jak Ty, siada wieczorami na parapecie, z miętowym papierosem w ręku, choć wie, że nie powinien palić. I wspomina. Wspomina Ciebie. Marzy. Marzy o tobie. Tęskni. Tęskni za Tobą. I kocha. Piekielnie Cię kocha.

1. Jak mogłaś? Ufałem Ci. - prolog

Gdy z mocną siłą zatrzaskują się za nim drzwi,  Ty osuwasz się po ścianie, kryjesz rozmazaną od płaczu twarz w dłoniach i ponownie zalewasz się łzami. Właśnie straciłaś być może najważniejszą osobę w Twoim życiu. Przez własną głupotę. Przez to, że gdy on harował na Pucharze Świata, Ty raz jedyny raz zabawiłaś się z jakimś  kompletnie nieznajomym ci koleżką. Chwila słabości, powiadają. W jego mieszkaniu, w jego sypialni, w jego łóżku. Ale  zapomniałaś o jednej, bardzo istotnej sprawie. Że jego przyjaciel posiada klucze do lokum, tak w razie wu. I jego przyjaciel wszedł niepostrzeżenie pewnego wieczoru, akurat tego wieczoru do mieszkania, a ty nawet go nie zauważyłaś, przeżywając rozkoszne chwile z nieznajomym. A że on zawsze wierzy swojemu przyjacielowi, bo przyjaciel nigdy nie kłamie. I teraz też nie skłamał.Wyznał mu najświętszą prawdę.
Rok waszego związku, za przeproszeniem poszedł się jebać. Dopiero co wspólnie przezywaliście pierwszą rocznice. Romantyczna kolacja, kino, spacer, upojna noc. A już miesiąc później,dokładniej 5 grudnia on wpada do mieszkania i wykrzykuje tylko Jak mogłaś? Ufałem Ci.
Podnosisz się z podłogi,kierując do sypialni. Gotuję się w tobie, z furią otwierasz jego szafę i wysypujesz wszystko na podłogę. Rozrzucasz rzeczy po całym pomieszczeniu.Gniewnym, brązowym wzrokiem szukasz jego ulubionej koszuli. Gdy ją odnajdujesz,znów opadasz na podłogę i tulisz ją do swojego policzka. Mimo, że dawno jej nie nosił, pachnie nim. Nie chcesz nawet widzieć jak wyglądasz, bo tusz zmieszał się z łzami i strumieniami lał się po twojej twarzy. Dziś jako tako wyglądałaś,umalowałaś się, uczesałaś na jego przyjazd. Poza tym od tygodnia nie wychodziłaś na dwór. Od tygodnia nie miałaś chęci do życia. Od tygodnia tylko płakałaś. On tygodnia obawiałaś się jego powrotu. Bo tydzień temu go zdradziłaś. Bo tydzień temu byłaś zimną suką. A dziś tylko to przypieczętowałaś, pozwalając mu odejść. Nie tłumacząc się, nie błagając go o przebaczenie, bo po co? Bo wiesz, że najgorszą rzeczą do wybaczenia, jest zdrada.